Szerokie ulice, gdzie mozna się przemieszczać po Mieście.

*Michael wraz z Ellen spacerowali sobie po ulicach miasta, z uśmiechami na twarzach*

Gono szedł ulicami Miasta. Rozglądając się szukał wzrokiem smoka.
Amira rozglądała się niepewnie.
*B: Uważaj... Możliwe, że pupilki Melfiora powróciły...*
A: Co? - Pisnęła.

*spojrzał na Ellen* Ech... moje rodzinne miasto... bardzo się zmieniło... *ona przytuliła się do niego*

- Gono, widzisz coś?
*Szedłem tuż obok smoka, rozglądając się cały czas.*

Sepsa niespecjalnie lubiła przebywać w tej postaci ale w ten  sosób łatwiej było podłączyć się jakiejś duszy i powoli i praktycznie niezauważalnie zjadać ją po kawałku

G: Szukam kogoś... - Mruknął smok i rozglądał się dalej idąc dalej.
Smoczyca przestraszona szła za nim.

*Michael i Ellen weszli na inną uliczkę, zmierzali w kierunku Gona spokojnym spacerem, byli w świetnym nastroju*

Szedł dalej, nagle zauważył swój cel. Szybko tam pobiegł i zastąpił drogę Michaelowi.
G: Michael! - Zawołał.
AMira szła tuż za Gonem i schowała się za nim i spojrzała na Michaela.

Sepsa leciała za nimi "Ale będzie ciekawie!" pomyślała. Co chwilę podpinała się do innej duszy tak by nikt nie wyczuł jej a to co podjadła zregenerowało się dość szybko

*zaskoczony zatrzymał się* Gono? *Ellen spojrzała na Gona uśmiechnięta* Przyjacielu...! Witaj! *był zdumiony, ale szczęśliwy* Tak długo Cię nie widziałem... wspaniale Cię znów zobaczyć! *uśmiechnął się do niego*

G: Mi ciebie tez miło widzieć... Po tylu latach... - Mruknął. - Niestety nie mogłem odwiedzić przez pewien... Wypadek... - Kaszlnął i spojrzał na Michaela.
Amira patrzała na Michaela schowana za Gonem.
*B: Co to za typ?*
A: Nie wiem... - Szepnęła. - Ale chyba nie jest groźny..

Ważne, że spotkaliśmy się ponownie! *powiedział radośnie* Hm? A... kto to jest...? *powiedział ze współczuciem patrząc na schowaną za nim Amirę, była przestraszona*

G: To.. Ona... - Spojrzał na nią. - Ee... Sam nie wiem... - Zrobił głupią minę. - Znalazła się...
A: J.. Jestem Amira... - Pisnęła i się schowała.
G: Aha.. Jakby co, Gono.. - Pogłaskał ją po głowie i spojrzał na Michaela, zaraz jednak zrozumiał co zrobił i się zaczerwienił jak burak.

*uśmiechnął się do Gona, spojrzał na Amirę przyjaźnie* Miło mi cię poznać Amiro, ja mam na imię Michael *powiedział łagodnym tonem* Nie bój się, nie skrzywdzę cię! *uśmiechnął się* Pomogę tobie... *Ellen po chwili powiedziała* Ja... jestem Ellen, miło mi!

G: Właśnie tu chodzi o to! Potrzebna jest wasza pomoc...Gdybyś zrobił małe tajne zebranie... I powiedział, że Miasto Chaosu przychodzi z pomocą odbicia Podziemnego Miasta spod władzy Melfiora... Mógłbys pomóc? - Spojrzał na niego z nadzieją.
Amira spojrzała na Ellen i przekrzywiła głowę.
Zbliżała się powoli noc. Widac to było przez małe otwory

Sepsa na moment zalśniła, jednak szybko to ugasiła i schowała się jeszcze bardziej "Ciekawe.." pomyślała

Amira rozejrzała się z obawą. Cuzła, że coś jest nie tak.

*skinął porozumiewawczo głową* Pewnie Gono... zrobię to...! Sam... chcę sprzeciwić się Melfiorowi... *ostatnią część powiedział ciszej, Ellen patrzyła na Amirę życzliwie i z uśmiechem* Trzeba... zaopiekować się Amirą... może być zagrożona... *spojrzał na nią z głębokim żalem i współczuciem, po chwili powiedział mu szeptem* Wiesz dobrze... jak Melfior nienawidzi Smoków Światła...

G: Wiem... I dzięki za pomoc... - Spojrzał na Amirę.
Amira spojrzała na niego i zrobiła głupią minę.
A: Co? - Skuliła się.
G: Nic... - Uśmiechnął się.

Sepsa dokładnie zapamiętywała każde ich słowo, śledzenie ich to jak odebranie dziecku cukierka!

Żaden kłopot przyjacielu... zwołam zebranie... *powiedział spokojnym tonem* Nie martw się Amiro... *spojrzał na nią z lekkim uśmiechem* Zaopiekujemy się tobą...

Gono spojrzał w górę.
G: Chyba najpierw przenocujmy gdzieś... Znasz jakieś dobre miejsce do noclegu?  - Zwrócił się do Michaela.
A: Noclegu? SPać? - Zastygła. - O nie.. - Szepnęła.
*B: <dziwny śmiech>*

*Linger rozglądał się*
*Thornus stał na rogu alejki i obserwował smoki*

* Indir chodził ignorując wszystkich. Widać że był smutny. Właśnie dzisiaj była rocznica śmierci jego rodziny. *

Amira czułą coraz większy niepokoj.
A: Nie jest dobrze... - Szepnęła.
G: Co? - Spojrzał na smoczycę z ciekawością.

*spojrzał za Gona, dostrzegł kogoś, zdumiony zamilkł na chwilę, po chwili powiedział* Sh...Shez? To... naprawdę ty? *patrzył na niego z zaskoczeniem*

Gono spojrzał na Michaela.
G: ? - Zaraz spojrzał na Sheza.
Amira poczuła ból w głowie.
A: Nie teraz... - Jeknęła.

Tak Gono... znam świetne miejsce na nocleg... ale... *patrzył na Shez'a ze zdumieniem*

Blood przechadzał się po uliczce.
B: Jak nudno... - Ziewnął i zauważył Thornusa. Podszedł do niego. - Thornus! Co ty tu robisz? Czyżby jakieś zadanie, które mnie ominęło? - Zaśmiał się psychicznie.
Amira rozglądała się ze strachem.
G: To.. Świetnie! - Spojrzał na Amirę. Ta spojrzała na niego.

*przyłożył mu łapę do paszczy* Cicho... mam obserwować cel. Jak najdzie dobra okazja może ją schwytam... *patrzył na Amire*
*Linger nadal się rozglądał czuł że coś jest nie tak* Michael lepiej już idźmy do tych noclegów wydaje mi się że tu nie jest zbyt bezpiecznie

Zza zakrętu wpadła zdyszana Layla, przywarła do muru w bezruchu, na szczęście osoby które ją ścigały nie zauważyły, że skręciła i pobiegły dalej prosto, Dziewczyna odetchneła z ulgą, jednak wtedy zauważyła smoki i zamarłą
-Wy nie chce cie mnie oddać Manduniowi? prawda? - spytała z nadzieją w głosie

*Popatrzyłem na smoka, który mnie rozpoznał. Nie to niemożliwe...*
- Michael...?
*Rzuciłem w niego swój wzrok, kilka lat minęło od naszego ostatniego spotkania.*

*Linger spojrzał na Layla* nie... a kto to jest Mandion?


Hm... a jakby zawołać strażników. Zrobiło by się zamieszanie i można by było ze spokojem ukraść cel... *Thornus mówił sam do siebie*

- A co cie to obchodzi - odburknęła- Ale jeśli już musisz wiedzieć to jest on magiem i ja.. ja.. byłam jego niewolnicą..- po tym zdaniu Layli wypłynął na twarz rumieniec wstydu

aha... Tutaj powinien cie nie znaleźć. W razie czego możesz na nas wszystkich liczyć

-Już prawie trzy lata uciekam przed nimi- dodała bardzo cicho

eh... *znów zaczął się rozglądać*

W końcu mogę się zemścić. Malifor niedługo zginie. Zemsta. Tylko zemsta. Trzeba się przygotować. *Myśli*
-Co do...

Shez... to... jest niezwykłe...! *podszedł do niego, z uśmiechem na ustach i radością* Przyjacielu... tak długo się nie widzieliśmy...

Uwielbiam patrzeć jak starzy przyjaciele się spotykają. *Myśli* *wzdycha* Mi też by się przyjaciel przydał. Nie najpierw zemsta. *znowu myśli*

Layla szybko odzyskała pogodę ducha wg. prawa  w kraju w którym się urodziła jęśli jeszcze 2 lata jej nie złapią będzie wolna- A tak ogólnie to czego tu szukacie?

- Wiele lat minęło od naszego ostatniego spotkania. Dużo przykrych rzeczy się wydarzyło, ale najważniejsze jest teraz to, że widzimy się po tak długim czasie. - odwzajemniłem uśmiech.
*Po chwili spojrzałem na Ellen.*
- A to widzę Twoja partnerka życia...

*z uśmiechem odpowiedział* Tak... przedstawiam Ci Ellen! *ona z uśmiechem i życzliwością podała mu łapę* Miło mi Cię poznać Shez!

Smoczyca zastygła i spojrzała w ziemię.
A: Obiecaj, że nie będziesz broić, ani nic niszczyć... - Szepnęła.
*B: ...*
A: To chyba oznacZa tak... - Szeponęła. Poczuła nagły ból głowy, który wstrząsnął całym ciałem i upadła.
Gono spojrzał na nią ze strachem.

- Mi również jest miło, Ellen.
*Podał jej łapę i uśmiechnął się.*

Gono delikatnie podniosł Amirę.
G: Ej... - Lekko ją dotknął.
Smoczyca nie odpowiadała.

*uśmiechnęła się serdecznie do Shez'a, Michael uśmiechnięty odwrócił się, dostrzegł w jakim stanie jest Amira, zmienił się jego wyraz twarzy* Boże... Amiro...? *podszedł do Gona, który ją trzymał*

Amira powoli otworzyła oczy i potrząsnęła głową.
A: Co? Ghh.. - Spuściła lekko głowę.
G: Nic ci nie jest? - Spojrzał na nią.
A: N.. Nic... To tylko chwila słabości... - Skłamała.

Amiro... musisz odpocząć... *spojrzał na nią z żalem, Ellen się przyglądała jej ze zmartwieniem*

A: Tak.. Chyba tak... - Nagle spuściła głowę.
*B: Tylko się zabawię...*
A: Zabawa..? - Szepnęła.
*B: Ta...*
Amira westchnęła.
Gono spojrzał na nią ze zdziwieniem.
G: Jaka zabawa?
A: Hm? - Spojrzała na niego. - Nie, nic...

- ...
*Patrzyłem na Amirę ze zdziwieniem.*

Amira spojrzała na smoki.
A: Mówię tak tylko do siebie...  - Pisnęła.
G: Aha... - Patrzał na nią ze zdziwieniem.
Blood podszedł do smoków i spojrzał na AMirę.

- Ja mam wrażenie, że do kogoś...
*Popatrzyłem znowu na Amirę.*

*spojrzał na Amirę ze współczuciem, a potem na Shez'a* Zaprowadzę was tam, gdzie będziecie mogli odpocząć...

Amira się zaczerwieniła.
A: ...
*B: Ale się wkopała! <śmiech>*
G: Prowadź... - Spojrzał na Michaela trzymając dalej AMirę.
Blood spojrzał na Amirę i się zaśmiał. Z jego oczu płynęło coś czerwonego.

*skinął do innych głową w porozumieniu, ruszył wraz z Ellen do Hotelu*

Gono ruszył za nim.
B: Idę z wami... - Mruknął i poszeł za nimi.

*Poszedł za resztą smoków. Zerkałem kątem oka na Amirę, coś ukrywała...*

Na Ulicach pojawiły się trzy postacie.

Ind: To chodźmy. *idzie do piwnic*

Ruszają ( >:U)